W trakcie ponad 20 lat pracy w technice ortodontycznej nauczyliśmy się jednego: najważniejsza jest jakość.
Współpracujemy z placówkami oraz gabinetami w Łodzi oraz z całej Polski, z lekarzami, którzy od technika oczekują doświadczenia,
zaangażowania, terminowości.
Pracownia techniki ortodontycznej Orto-Best istnieje w Łodzi od początku roku 2000. Wcześniej jej założycielka zdobywała szlify w placówce państwowej, pod okiem doświadczonych techników. Zdobytą tam wiedzę ciągle poszerzała o coraz nowsze metody i techniki. Dodatkowe kursy i szkolenia, cierpliwość i niespotykana upartość podniosły jej kwalifikację do poziomu, kiedy mogła zacząć pracować z coraz bardziej wymagającymi ortodontami. W międzyczasie systematycznie zwiększała się ilość zdolnych rąk do pracy, a wraz z tysiącami wykonywanych rocznie aparatów codziennie rośnie doświadczenie, gwarantujące perfekcyjne i terminowe wykonanie powierzanych zleceń na aparaty ortodontyczne.
Gdybyśmy powiedzieli, że nasza praca jest naszym hobby, pewnie byśmy skłamali... Ale przyznać trzeba, że efekty naszej pracy dają nam tyle samo satysfakcji, co dobre hobby. Tylko że, aby te efekty były i aby przynosiły radość, nie możemy traktować pracy, jako przykrego obowiązku. Przychodzimy tu, by dać z siebie wszystko, aby zadowolony był lekarz, który jako pierwszy ocenia nasze starania, a przede wszyskim liczymy na zadowolenie małego pacjenta, który cieszy się z niebanalnego, kolorowego i wzorzystego aparatu, oraz ostatecznie rodzic, który widzi, że dziecko chce nosić aparat i że są postępy w leczeniu.
Dobre efekty uzyskujemy z prostego przepisu, którego głównymi składnikami są:
Mieszamy te składniki z drutem i akrylem, przyozdabiamy tysiącem pomysłów i podajemy na gipsowym cieście.
Ale nie byłoby żadnego tortu, gdyby brakło cukiernika... A w naszej "cukierni" mieszają:
Najważniejsza osoba w naszym świecie - i jak to szefowa, w pracy zwykle robi na drutach (0,7, 0,8, Crozat...) i dokręca śrubę (Hyrax, jednokierunkową...).
Wciąż nie daje się przekonać, że jest piekielnie zdolna, choć głośno mówią o tym wszyscy.
Jako jedyna w ekipie ma specjalne grabie do ogarniania chaosu.
Kiedy huk miasta zagłuszany jest przez nieznośny pisk frezu, to znaczy, że Aneta właśnie obrabia kolejną tonę akrylu.
Ogromny akrylowy talent skryty w malutkim organicznym ciele najbardziej pozytywnej istoty naszego świata.
Jeśli potrzeba zrobić siwy dym - Przemek może zarzucić łopatką gipsu.
Nie wolno go straszyć, bo gubi rezon, ale jak się rozpędzi, to worki z gipsem trzeba podawać taśmowo.
Jeśli trzeba przechować ze dwa psy, to chętnie pomoże.
Jeżeli coś jest niemożliwe, nie mówcie o tym Profesorowi, tylko poproście, aby to zrobił i poczekajcie aż skończy.
Ciepliwie ogarnia postprocesing, ale ma probem z analizą czasu. Gdyby nie szefowa, nadal by był w 2004.
Przybył tu z innego świata.